Szał świątecznych zakupów sięga zenitu. Stres i zmęczenie widać szczególnie na drogach. Wśród roztrąbionych klaksonów, w obłędnym pędzie nie pomagają nawet modne techniki mindfulness. Tak bardzo staramy się zdążyć na czas, bo przecież tyle jest do zrobienia.
Co my najlepszego zrobiliśmy z tymi świętami…?
Jak to jest, że ciągle chcemy więcej, lepiej? Że nie wystarcza nam to, co mamy? Że musimy gdzieś nieustannie pędzić, nawet w tym pięknym czasie.
Jak to jest, że dużo łatwiej uwierzyć nam w gościa w czerwonej czapce dokonującego corocznego włamania przez komin do naszego domu, niż w Boga, w Jego prawdziwe narodzenie?
Jak daleko odszedłeś
od prostego kubka z jednym uchem
od starego stołu ze zwykłą ceratą
od wzruszenia nie na niby
od sensu
od podziwu nad światem
od tego co nagie a nie rozebrane
od tego co wielkie nie tylko z daleka ale i z bliska
od tajemnicy nie wykładanej na talerz
od matki która patrzyła w oczy żebyś nie kłamał
od pacierza
od Polski z raną
ty stary koniu
Rachunek dla dorosłego Jan Twardowski
Zostało niewiele czasu. Święta tuż, tuż. Wiary nie kupisz w sklepie, nie znajdziesz go w żadnym sklejonym z mozołem pierogu, a już na pewno przesiadywanie do późna w pracy nie obdarzy Cię pokojem. Tylko On może to zrobić. Czeka na Ciebie.
Pamiętasz te słowa?
On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem.
Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego (Łk 3, 4)
Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi. Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym.
Św. Paweł: modlę się o to, by miłość wasza doskonaliła się coraz bardziej i bardziej w głębszym poznaniu i wszelkim wyczuciu dla oceny tego, co lepsze, abyście byli czyści i bez zarzutu na dzień Chrystusa (Flp 1,9)