Złote myśli – 27.09.2020 r. – Zacznij żyć prawdziwie

Czy mój sposób postępowania jest niesłuszny, czy raczej wasze postępowanie jest przewrotne? (Ez 18, 25-28)

Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami. (PS 25)

(…) tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich. (Flp 2, 1-11)

On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi. A w zewnętrznej postaci uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci – i to śmierci krzyżowej. (Flp 2, 1-11)

Dla Boga jak widać, dużo ważniejsza jest chwila prawdziwego nawrócenia łotra, niż całe życie tych, którzy uważają się za pobożnych. (fragm. kazania 27.09.2020 r. Ks. Proboszcz K. Andrzejewski)

Bóg jednak nie chce naszych porażek i zmarnowanych szans. Jest gotów poczekać, choć także nie w nieskończoność. Dlatego potrzebny jest nam moment refleksji, opamiętania i przemiany. Trzeba mieć odwagę i determinację, by się przełamać w swoim niedbalstwie, lenistwie i niewierze, by zacząć żyć prawdziwie. Nie ma nic gorszego i bardziej zabójczego niż piękne słowa i zachowywane pozory. Są one najczęściej obliczone na samousprawiedliwienie się i bezbolesne zwolnienie z wysiłku, na znieczulenie sumienia. (fragm. kazania Ks. Mariusza Pohla Przewodnik katolicki 39/2008)

Tak trudno pogodzić się z tym, że nasza najlepsza koleżanka, otrzymuje długo wyczekiwaną przez nas posadę, kolega jedzie na wymarzoną przez nas wycieczkę za granicę, sąsiad otrzymał spadek i remontuje dach. Z przyklejonym uśmiechem gratulujemy, życzymy szerokiej drogi, a w głębi serca czekamy tylko, aby spadł z drabiny i nie skończył remontować dachu. Uważamy się za naród katolicki, prowadzimy dzieci do komunii, przystępujemy do bierzmowania, chodzimy na msze, a tak naprawdę zamykamy nasze serca na radość z osiągnięć innych. Nie chcemy, żeby ten, którego nie lubimy, uważamy za gorszego, z zerowym wykształceniem, z niższym statusem, ten narkoman czy złodziej otrzymał od życia więcej, spełniał nasze marzenia, a tym bardziej wszedł przed nami do Królestwa Bożego. Jest nam ciężko na sercu, kiedy słyszymy słowa Jezusa w Ewangelii, że oni, ci oceniani przez nas jako gorsi, wejdą, a my stojąc na dworze, zaczniemy kołatać do drzwi i wołać: “Panie, otwórz nam!” (Łk 13,25). My, którzy przeszliśmy od słów do czynów i uczestniczymy w nabożeństwach… O co chodzi Bogu? Przecież to my jesteśmy przykładem! Przecież to my się tak staramy…

Otóż Bóg pragnie, by nasze czyny wypływały z serca czystego. Tak jak rzeka, która wypływa z czystego źródła i nawadnia pola, by mogły rodzić piękne owoce, tak nasze uczynki mają wypływać z serca czystego, gotowego do ciągłego nawracania się, pełnego pokory. Inaczej na nasze pole – życie rozlewać się będzie woda pełna brudów i nieczystości, i nic na tym polu nie urośnie, choćbyśmy nie wiem jak się starali, ile wysiłków i prac podejmowali. Dlatego zaprasza nas do “opamiętania się”. Zatrzymaj się, usiądź na chwilę, zamknij oczy i rozważ w swoim sercu, czy Twoje życie faktycznie wypełnia przykazanie miłości Boga i bliźniego.